niedziela, 1 marca 2015

Koniec świata, Atlantic, 28-02-2015

Koniec świata, Atlntic

Koniec świata, Atlntic

Koniec świata, Atlntic
Ładne Panie, a co ;)

Koniec świata, Atlntic
 "Koniec świata"- bo pokolenia nie muszą dzielić.
28 lutego mieliśmy okazję zagościć w klubie Atlantic na koncercie z okazji 15-lecia zespołu. Pierwsze, co rzuciło się w oczy, to wygląd samego klubu. Dużo stolików, przy jednym sushi, publiczność powyżej 25 roku życia siedząca spokojnie w oczekiwaniu na koncert. Z drugiej strony pod sceną grupa młodzieży gimnazjalno-licealnej, koszulki metalowych zespołów, spodnie moro, typowe okazy powoli zanikającej subkultury w bardzo pomniejszonych wersjach. Klub też nie był mocno wypełniony.
Sam, przyznać trzeba uczciwie, na koncercie zagościłem głównie z sentymentu. Na ostatnim ich występie byłem dobre 10 lat temu, bogatszy we włosy na głowie i ideały. Trzeba przyznać, za tamtych czasów grali typowe, niezbyt wyróżniające się ska. Muzycznie nie powalali, ale też nikt od nich tego nie oczekiwał.
Z lekkim opóźnieniem, równym przerwie na papierosa, na scenie pojawił się zespół, Jacek Stęszewski przywitał się z widownią i się zaczęło. Jeżeli nie słyszałbym znajomych tekstów piosenek, podejrzewałbym, że ktoś podmienił zespół. Zdecydowanie dojrzeli muzycznie i wokalnie. Z lekkiej muzyki ska, w której z założenia powtarzają się motywy muzyczne, grupa wyciągnęła wszystko co było możliwe. W chwili pisania tej relacji słucham płyty "Oranżada" z 2010 roku, nawet od tego momentu zespół poczynił znaczne postępy. Warto też zwrócić uwagę na akustyczną część koncertu. Kilka utworów zostało zagranych znacznie spokojniej, w nowej aranżacji, z dużą dawką zabawnej improwizacji.
Reakcja publiczności też była wyraźna, młodzież szalejąca pod sceną, stoliki naokoło w większości puste, wszyscy jak najbliżej zespołu. Ludzie z dość szerokiego zakresu wiekowego skaczący razem do ulubionych utworów.
Sam klub należy pochwalić za nagłośnienie i oświetlenie, pod samą sceną słyszałem wszystko doskonale nie głuchnąc przy okazji, światła miłe zarówno dla widza jak i fotografa.
Na zakończenie dodam, że nie pamiętam koncertu, na którym bawiłem się tak dobrze i który tak zaskakiwał, zarówno od strony zespołu jak i publiczności.

1 komentarz: